Subskrypcja
Zamów newsy na e-mail:




 


 


   

 
Powrót    
























'When shooting Jedi in the United States we called the film Blue Harvest. Camera slates, invoices, hotel reservations, call sheets, production reports, and crew hats and T-shirts all read Blue Harvest. So when a visitor would ask, 'what are you shooting' and we said Blue Harvest, they went on their way. Can you imagine what would have happened if we had said, 'We're shooting the next film in the Star Wars trilogy?'-Howard Kazanjian Szkic Ralpha McQuarrie

Kasia Drabik
Figurki Kennera: Weequay

W 1981 roku George Lucas ogłosił casting na najokazalsze i na najbardziej zapierające dech w piersi wydmy.


Nagrodą miał być udział w trzecim filmie o braciach, siostrach i przemytnikach z odległej Galaktyki. Rywalizację wygrały piachy Yumy w stanie Arizona. Przewagę Yumy stanowiły nie tylko wspaniałe krajobrazy, ale też fakt, że nową planetę "Tatooine" dzieliło od Los Angeles zaledwie 269 mil. Ta zaleta była jednocześnie największą wadą tej lokalizacji (a nie 48 gatunków pomieszkujących tam węży), bo jak ukryć informację o tym, że 269 mil od L.A., 183 mile od Phoenix i 176 mil od San Diego powstaje trzecia część "Gwiezdnych wojen"? Aby zapobiec najazdom
rozentuzjazmowanych fanów, czyhających na autografy i fragmenty filmowych dekoracji, rozgłaszano na lewo i prawo, że Yuma stała się miejscem akcji filmu "Blue Harvest", reklamowanego jako "Horror Beyond Imagination". Gdyby z fotosu obok wyciąć Hana Solo i Chewbaccę, to rzeczywiście można by pomyśleć, że Mark Hamill zafundował sobie przerwę w byciu rycerzem Jedi i postanowił stawić czoła tajemniczym zombie w waciakach. Na szczęście tak się nie stało. Mark nadal walczył o spokój i ład w Galaktyce, a towarzyszył mu ciągle przystojny Harrison Ford (dzięki ci Makerze!)
Welcome to the Land of Milk, Honey, Sand, and Sun, and sun, and sun, and sun...
Fotos z "Powrotu Jedi" z lat 80. zakupiony na giełdzie książkowej w Krakowie. Fakt, że jest to tylko czarno-białe zdjęcie plakatu z kolorowego zagranicznego magazynu nie miał wtedy dla mnie znaczenia.

Horror Beyond Imagination! Figurka Kennera, 1983 rok
Gdyby nie figurka Kennera, Weequay dla wielu widzów pozostałby zupełnie anonimową postacią Epizodu VI, która pojawiła się w filmie zaledwie na kilka chwil.
Z jakiegoś powodu został jednak wyróżniony miniaturką o wysokości 3 3/4", dzięki czemu rodzina kennerowskich ludzików stała się liczniejsza, a filmowy Weequay zyskał na popularności.
'Wyglądasz znajomo. Groziłem ci już kiedyś?'
Figurka Kennera, 1983 rok

Figurka Weequaya przyszła na świat w 1983 roku. Sprzedawana była razem z "wibrującą siekierką" - tak w bardzo swawolnym tłumaczeniu brzmi kennerowska nazwa jego broni - Skiff Guard Vibro Axe. Ludzikowi towarzyszyły karty tylko dwóch serii: Return Of The Jedi i Tri-Logo. Ale jak to zwykle w przypadku "vintagowych" figurek bywa, w kolekcjach zbieraczy można spotkać więcej Weequayów, niż można by się spodziewać.

I'm Bad, I'm Bad - Really, Really Bad...
Karta serii Return Of The Jedi, 65 Back

Pierwszą kartą, do której przytwierdzono plastikowy bąbel z Weequayem, była karta z logo serii Return Of The Jedi i 65. figurkami na odwrocie. Na froncie karty-prototypu umieszczono nazwę zabawki "Skiff Guard". Tego typu karta w kolekcji stanowi nie lada gratkę, ponieważ miniaturka nigdy nie trafiła z nią do sklepów. Nazwę ludzika zmieniono jeszcze na etapie testowania kartonika. Weequay był więc od początku do końca Weequayem, a zmianie ulegało tylko towarzystwo z rewersu karty. Jak już wspomniałam, na pierwszym blisterze było tego towarzystwa 65 sztuk. Wśród tej licznej gromadki czarny kleks tajemnicy spowijał dwie z figurek: Lograya i Chirpę. Oprócz zachęty do skompletowania wszystkich pokazanych na karcie figurek, kuszono też nowymi gadżetami, do których można je było upchać. Pudełko w kształcie C-3PO prezentuje się naprawdę znakomicie i trudno było mu się oprzeć. Podobnie jak ładnemu Y-wingowi, który również znalazł się na odwrocie pierwszej karty z Weequayem.

La Weequay
Kanadyjska karta serii Return Of The Jedi, 65 Back

Kanadyjski Kenner zaproponował miniaturkę Weequaya na podobnym blisterze, ale tym razem na rewersie promowaną zabawką był Nien Nunb.

Ilekroć widzę ofertę "pocztową" zachęcającą do wycięcia kolorowych kółeczek z kart i wysłania ich w zamian za figurkę, zastanawiam się ile osób z niej korzystało. Cena figurki oscylowała wówczas w okolicach 2 dolarów, a karta nawet po usunięciu z niej ludzika nadal pięknie wyglądała. Poza tym figurka, którą otrzymywano po wysłaniu kółeczek, zapakowana była jedynie w plastikowy przezroczysty woreczek i małe pudełko z białej tekturki. Zatem w takiej promocji traciło się dwie karty równocześnie. Ilu więc znalazło się śmiałków, którym nożyczki nie drgnęły w ręku?


Karta serii Return Of The Jedi, 77 Back

Dla "nożycorękich" kolejna oferta pojawiła się na karcie z 77. ludzikami na rewersie. Figurka Anakina Skywalkera nie była jeszcze wtedy osiągalna w sklepie. Jej premiera była zaplanowana na 30 maja 1985 roku i jak już dzisiaj wiadomo, była sprzedawana na karcie z logo serii Power Of The Force. Oprócz wielkiej czarnej naklejki na odwrocie, informującej jak dostać za friko Anakina i oprócz subtelnego kółeczka na awersie zapowiadającego tę okazję, tuż nad głową Weequaya umieszczono kolejną wielką naklejkę ponownie zachęcająca do pokiereszowania kartonika. Tym razem nagrodą była darmowa moneta z podobizną Bobby Fetta. Śliczna karta w zasadzie ginęła pod tymi wszystkimi zachętami do zdobycia darmowych gadżetów i gdyby nie to, że Weequay tkwił sobie bezpiecznie w wielkim plastikowym bąblu, to mam wrażenie, że i on mógłby zostać zaklejony przez kolejne kółeczka do wycięcia i naklejki z hasłem "Collect them All!". Zapewne był to już pierwszy zwiastun tego, że zabawki z "Gwiezdnych wojen" stawały się mniej popularne niż kiedyś i były spychane z półek przez innych bohaterów dziecięcej wyobraźni.

... Karta serii Return Of The Jedi, 79 Back
Zdjęcie dzięki uprzejmości Lando's Locker

Jednak twardziel-Weequay łatwo zepchnąć się nie dał i raz jeszcze wjechał na sklepowe regały, tym razem na karcie z 79. figurkami na odwrocie, ponownie promując miniaturkę Anakina - jedną z droższych obecnie figurek Kennera.

O słabnącym zainteresowaniu zabawkami z gwiezdnej sagi może też świadczyć fakt, że dla bohatera dzisiejszego artykułu przygotowano również kartonik z logo kolejnej serii - Power Of The Force (92.
zabawki na odwrocie), ale zrezygnowano z umieszczenia na niej Weequaya. Sam kartonik zapewne znajduje się w jakiejś kolekcji i jest jej ozdobą, tak jak każdy tego typu rzadki przedmiot.

Blisterową karierę miniaturka Weequaya zakończyła wraz z kartami serii Return Of The Jedi (79Back) i Tri-Logo, ale sama zabawka znalazła się jeszcze w tzw. wielopakach . Trafiła do dwóch pudełek. Jedno z nich dzieliła z Klaatu i Ree-Yeesem, a drugie z: Gamorreanem, Ree-Yeesem, Bibem Fortuną, Scoutem, "czerwonym" strażnikiem Imperatora, Klaatu i Squid Headem. Obydwa wielopaki przygotowano w 1983 roku.

Miniaturki z wielopaków, podobnie jak te wysyłane w zamian za kolorowe kółeczka, były zamknięte w przezroczystych woreczkach i jak się okazuje, również one mają swoich wielbicieli. Najważniejsze to znaleźć dobry pretekst do wydania pieniędzy na kolejnego kennerowskiego ludzika i powiększyć swoją kolekcję. Nawet gdyby tym pretekstem miał być mały, stary, plastikowy woreczek. Hura!
Tri-Logo
Karta serii Tri-Logo.
Zdjęcie dzięki uprzejmości Johana Sydlinga

Szeleszczę sobie, a co?!
"Kenner baggie"

Wydawać by się mogło, że plastikowe woreczki nie stanowią takiego kłopotu jak karty ze swoimi awersami, rewersami i naklejkami, a jednak... Kenner pakował swoje figurki w 25 rodzajów woreczków (sic!). Wbrew pozorom, ta różnorodność stała się sprzymierzeńcem zbieraczy tak zapakowanych miniaturek, ponieważ orientując się, który rodzaj opakowania był charakterystyczny dla danej serii lub zabawki, można ustrzec się przed fałszywkami. Nie jest o nie trudno, ponieważ nie zawsze woreczek z figurką był zgrzewany. Czasem zwyczajnie podwijano dół opakowania i przyklejano go taśmą przezroczystą, zabezpieczając ludzika przed wypadnięciem. Jak to zwykle bywa w przypadku starych figurek, również i tutaj są takie, które zdarzają się rzadziej, a co za tym idzie są też bardziej wartościowe.

Umownie podzielono "woreczkowe" figurki na sześć kategorii. Do pierwszej należą najbardziej popularne, do piątej te najtrudniejsze do znalezienia. Kategoria szósta została zarezerwowana dla arystokratów wśród figurek w plastikowych woreczkach, czyli prototypów, które na pewnym etapie produkcji były zamykane w ten sposób, a które nigdy nie trafiły do sprzedaży.

Klasyfikacja ludzików z woreczków może przyprawić nie-zbieracza o absolutny zawrót głowy. Opiera się ona nie tylko na rozróżnianiu koloru czcionki i treści napisu na opakowaniu (np.: niebieski napis "Made in Taiwan", niebieski lub zielony napis "Made in Hong Kong" ze znaczkiem Kennera i inne, w tym brak jakiegokolwiek napisu), ale również rodzaju zamknięcia woreczka (zgrzewany lub zapieczętowany taśmą przezroczystą) oraz rodzaju materiału (rozróżniamy woreczki szeleszczące i miękkie :-)). Dociekliwym miłośnikom kennerowskich ludzików polecam artykuł Todda DeMartino i Billa Willsa, który zdradza wszystkie tajemnice woreczków.

Wracając do bohatera niniejszego tekstu, mój Weequay należy do trzeciej kategorii pod względem dostępności, czyli całkiem nieźle. Zamknięty jest za pomocą taśmy przezroczystej w szeleszczącym woreczku z napisem w ładnym niebieskim kolorze. Lubię go!

Blasku każdej kolekcji dodają prototypy figurek, w posiadanie których nie jest łatwo (czytaj: tanio i łatwo) wejść. Ich największym atutem jest to, że były wykonane w niewielu egzemplarzach, a biorąc pod uwagę czas, który upłynął od ich powstania, możliwe jest, że prezentowany tutaj Weequay Internal First Shot jest jedyną taką figurką na świecie, która przetrwała do dzisiaj.

Na zdjęciu obok można podziwiać dwa i pół prototypu miniaturki Weequaya. Pierwszy z lewej to wspomniany już Internal First Shot - troszeczkę większy od regularnego ludzika, ręcznie malowany, pozbawiony dziurek w stopach, za to z głową wolną jak ptak. Figurka obok bliższa jest już ludzikowi sklepowemu - to tzw. Engineering pilot. Jest to w zasadzie gotowa figurka, ale nie przeznaczona jeszcze do sprzedaży. Ludzik pochodzi wprost od pracownika fabryki Kenner i służył do przeprowadzenia ostatecznej
Prawie Bezgłowy Nick niech się schowa!
Od lewej: Internal First Shot, Engineering pilot, "trochę" First shot.
Zdjęcie dzięki uprzejmości Seth'a Delpha'y
kontroli, czy wszystko z zabawką jest w porządku. Zwykle Engineering pilot ma wypisany markerem numer na stopach, ale nie było to regułą. Z prawej strony widoczny jest kolejny prototyp, a właściwie półprototyp. Głowa i tors figurki to tzw. First Shot, natomiast kończyny pochodzą z regularnego ludzika. Prezentowany tutaj egzemplarz służył do testów wytrzymałości sztyftu, za pomocą którego głowa została osadzona w tułowiu figurki (pull test).

oczi cziornyje Figurka z Meksyku, Mexican/SA line
Jeśli komuś mało figurek spod znaku Kennera, zawsze może poszukać zabawek wyprodukowanych w innych krajach i to nie tylko tych wyprodukowanych na licencji, ale również tych, ze sprzedaży których do kieszeni George'a Lucasa nie trafił ani jeden cent. Zdjęcia prezentują dwóch takich śmiałków, na swój i tylko swój sposób niezwykle urokliwych.
Dziękuję Tomku!
Polski Weequay

Pisząc o Weequayu nie mogę oprzeć się pokusie zaprezentowania jeszcze jednej zabawki, która łączy się z tą postacią - to Tatooine Skiff Vehicle, który firma Kenner podarowała fanom Gwiezdnych wojen w 1985 roku.

Informacja w malutkim katalogu firmy była zapowiedzią świetnej zabawy...
Święty Mikołaju przynieś mi...
...i Kenner jak zwykle dotrzymał obietnicy.
Zdjęcie dzięki uprzejmości Lando's Locker

Oczywiście figurki prezentowane na zdjęciu należało kupić osobno, ale przyznacie, że całość wygląda wyśmienicie. Dlaczego do diaska nie mam jeszcze tej zabawki w swojej kolekcji?!

Co to się wyprawia?!
Wydawać by się mogło, że realizacja trzeciego filmu z kolei nie może natrafić na żadne trudności. Projektanci firmy Kenner potrafili z każdej filmowej postaci uczynić śliczną zabawkę. George Lucas był bogatszy o doświadczenia oraz o spore wpływy ze sprzedaży figurek i wszelakiego rodzaju gadżetów, nie mówiąc już o dochodach z poprzednich filmów. Aktorzy nie musieli się już tułać po tunezyjskiej pustyni. A dla załogi Industrial Light &
Magic wysłanie Sokoła Millenium w hiperprzestrzeń było niczym kaszka z mleczkiem. Cień na tę sielankę rzucali jednak grasujący po Ameryce piraci. Jak można wnioskować z treści wycinka, nie byli to kompani Kapitana Jacka Sparrowa.


Nazwa: Weequay
Film: Powrót Jedi
Seria: Return Of The Jedi, Tri-Logo
Rok produkcji: Kenner, 1983