|
Kuba Turkiewicz
Słomka
....Młody gad z planety, którą wiele
tysięcy lat później nazwano Ziemią Ulryk von Swamp
przechadzał się właśnie wraz ze swym przyjacielem
Jagiełką nad brzegiem jeziora Sołacz, gdy wtem jego
uwagę zwrócił szereg rozchodzących się
koncentrycznie niewielkich fal.
- Zobacz Jagiełka, czy to oczy mnie łudzą czy tam na
wodzie jakieś poruszenie ?
- Ha ! Co ? Też widziałeś ? Zali to nie żaba tam dała
nurka ?
....Przyjaciele zaczaili się w
oczeretach i okiem bystrym ruchu najmniejszego wypatrywać
poczęli. Choć żaby nie należały do przysmaków
cywilizowanych gadów to jednak młodzi chłopcy tacy jak
Ulryk, czy Jagiełka dostrzegali w nich pewne wartości,
których umysł dorosłego gada nie tylko nie był w
stanie objąć ale nawet dotknąć.
....Kiedy tylko niewielka zielona
istota wychyliła łeb z wody Ulryk pochwycił ją błyskawicznym
ruchem gadziej ręki.
- Ha ! - wykrzyknął Jagiełka. - Dawaj ją tu ! Na słomkę
płaza nawleczem !
....I oto nasi bohaterowie przez małe
b zaczęli pastwić się nad małą bezbronną istotą.
Umieścili jeden z wylotów słomki w otworze, który w
swym gadzim slangu zwykli nazywać "tyłkiem żaby"
i poczęli dmuchać bez litości ale za to ze swadą,
wypełniając zwierze powietrzem i rozmiary niespotykane
mu nadając.
A płaz rósł i rósł i zaciskając zęby ani myślał
pęknąć. I wejrzała nań Moc, zachwyciła się i rzekła:
-Dzielnyś ty mały płazie boś nie uląkł się słomki
i aniś pękł ani jęknął, jenoś dzielnie i pokornie
cierpienie znosił rosnąc i sił na przekór oprawcom
swym nabierając. Przeto ześlę na ciebie dar swój i od
dnia dzisiejszego począwszy potężnym cię uczynie !
....Tak to rzekła Moc a żaba, która
wzrostu ze dwa łokcie nabrać zdążyła zrozumiała, że
to Żywa Moc do niej przemawia, serce otuchą a krew
Midichlorianami napełniając.Pierwszą rzeczą rozsądną
jaką żaba instynktownie jeszcze uczyniła przekształcenie
mózgu w rozum potężny do myślenia zdolny było ! Później,
a tego samego dnia to jeszcze nastąpiło aparat mowy
odpowiedni sobie wykształciła po to tylko by gromko
krzyknąć :
- Słomkę w tyłek wsadziliście wy mi ? Ładnie nie
jest to ! Ukarać was musze Ha? He he !
....Gady zadziwione tym niespotykanym
zjawiskiem do panicznej ucieczki się rzuciły hajdawery
ze strachu gubiąc i ziemię nawozem przerażenia urzyźniając.
Tymczasem żaba wydłużyła sobie nieco uszy i kształt
na bardziej człeczy poprawiła bo Moc tak jej właśnie
uczynić poradziła.
- Nadaję sobie imię Yoda, bom piękny jak Yavin i
bystry jak woda !
To mówiąc Yoda zajął się treningiem.
*
....Mistrz Gin'ek Olo'g podróżował
swoim gwiezdnym myśliwcem "Jakowljew" a równocześnie
czytał książkę kucharską dla młodzieży. Siedzący
nieco za nim padawan Neb "Ibo-Naw" Ibonek dłubał
w nosie.
- Nazywam się Gin'ek Olo'G - powiedział mistrz.
- Wiem o tym - rzekł z niecierpliwością Neb.-
Powtarzasz to od kiedy wylecieliśmy z Coruscant.
Zastanawiam się o co ci chodzi mistrzu ? Może to jakieś
natręctwo ?
- Natrętny to jesteś ty, młody padawanie. Łazisz za
mną od kiedy pamiętam. Pejszynts ! To znaczy cierpliwości.
....Neb uśmiechnął się do dryfującej
za oknem statku pięknej dziewczyny, która została
najprawdopodobniej wyssana z jakiegoś liniowca pasażerskiego
kiedy siedząc na sedesie nieopatrznie spłukała wodę.
Było to bowiem w czasach zamierzchłych kiedy podróże
kosmiczne równe stanowiły niebezpieczeństwo na mamuty
polowaniu, albowiem technikę wówczas jako rasa zaprawdę
posiadaliśmy kulejącą. Dziewczyna nie odpowiedziała uśmiechem,
dostała się natomiast do jednej z dysz wylotowych
" Jakowljewa" i wśród radosnych błysków
wesoło spłonęła. Tymczasem Gin'ek Olo'G poprawił
perukę i rzekł:
- Nazywam się Gin'ek Olo'G !
- To nie do zniesienia ! - powiedział padawan.
- Czy zastanawiałeś sie kiedyś jaka jest różnica
pomiędzy padawanem, patafianem i dywanem ? - zapytał
mistrz.
- Nie, nie zastanawiałem się nad tym ponieważ nie
jestem idiotą - odparował uczeń, po czym skroplił się
pod sufitem by wreszcie osiąść na fotelu w postaci
szadzi.
- Nie wygłupiaj się młody patafilu - powiedział
dziwny głos nie należący do nikogo. Słysząc to
padawan zmieszał się ( z tlenem i CO2) i zamienił się
spowrotem w korelianina by uśmiechnąć się szelmowsko,
ponieważ był szelmą.
Tymczasem za oknem wykonanym z nierdzewnego szkła, którego
nic nie jest w stanie stłuc ( nie licząc oczywiście ciśniętego
przez Ewoka kamienia - bo ta broń niszczy wszystko na
swej drodze) pojawiła się błękitna planeta.
- A cóż to ? - zapytał mistrz, a ponieważ nie doczekał
się odpowiedzi wylądował na nieznanym globie.
*
Kiedy rycerze Jedi opuścili
pokład podszedł do nich Yoda.
- Szukacie kogoś ha ! Znaleźliście już czyż nie ?
- Nie - powiedział Neb.
- Spadaj zielona paskudo - rzekł z powagą Gin'ek.
- Moc mam ja ! Przepowiednie klecić umiem. Kiedy oczy
zamykam niewiastę widzę co "Help me Obi Wan Kenobi"
powiada.
....Rycerze spojrzeli na siebie znacząco.
Mieli i oni wizje podobne a zatem wątpić w wizję
malucha nie śmieli.
- Czy masz może jeszcze jakieś przepowiednie dla nas ?
- zapytali chórem.
- Ej, przestańcie mnie wykorzystywać - powiedział chór.
Yoda jednak zignorował go zupełnie i tak był mówił :
- Tak. Ciebie młody padawanie w yakuzi z siedmioma
koreliankami nagimi zanurzonego, zioło "Gras"
palącego widzę. Błękitne tabletki łykasz i cudów
wytrzymałości dokazujesz.
....Ucieszyła młodego rycerza wizja,
którą szlachetny, choć nikczemnego wzrostu, ludzik
zielony przed nosem czerwonym mu roztoczył. Można rzec
nawet że na swój sposób polubił tego nicponia.
- Ty zaś - rzekł Yoda go Gin'eka - Huberta Urbańskiego
poznasz, który milionem złotych polskich kiesę twą
okrasi, bo mocy niegodnie używając teleturniej na
planecie Ziemia zwycięstwem zakończysz. Brawo ! Przyszłość
! Przyszłość ! Moc ! Wszystko jednością i nagrodą
dla was, zacni kawalerowie, boście oblicza gładkiego i
charakteru ostrego !
Yoda plótł co ślina na język przyniosła, ale dobre
zrobił na naszych bohaterach wrażenie.
- Zabieramy go z tej planety ! - zadecydowali.
- Cool - powiedział Yoda i zaczął się pakować ( do
statku oczywiście).
*
....Jakowljew Gin'ek Olo'Ga pruł fale
kosmosu, oddalając się od planety z której łona wykluł
się mały zielony mędrzec.
" Ziemia" - myślał Yoda obserwując oddalający
się glob we wstecznym lusterku.- "Gady" - myślał
dalej - "Gady nadmuchujące przez słomkę moich
przyjaciół !
- A na pochybel im ! - wrzasnął. Przymknął oczy,
poruszył uszami i rozesłał w najdalsze zakątki
galaktyki tzw macki mocy. Kiedy natrafił na potężny
meteoryt pochwycił go owymi mackami i z niepowstrzymaną
siłą cisnął nim w kierunku bezbronnej planety.
....Kiedy bolid wszedł w atmosferę
Ziemi było już za późno na ewakuację. Większość
inteligentnych gadów zginęła od razu. Reszta miała
umrzeć w ciągu najbliższych lat z powodu zimna, głodu
i stresu.
- Dziwne - powiedział Gin'ek Olo'g. - Poczułem
niesamowicie silne zawirowanie mocy. Zupełnie jakby
miliardy głosów krzyknęły w przerażeniu a potem
zamilkły w rozpaczy.
- Nie mart się - rzekł Yoda - Wybiegłeś myślami w
przyszłość. Zobaczyłeś dzień w którym Violetta
Villas pojawiła się publicznie bez makijażu.
Poznań 29.02.2000.
|
|